Postumus, znaczy pogrobowiec
20 kwietnia 1988 roku,
trzyosobowa komisja ze Stanowego Urzędu ds. Zwalczania Nielegalnego
Zatrudnienia wkroczyła niespodziewanie na teren zakładu produkcji lalek przy
Meredith Avenue, Los Angeles, Kalifornia.
Dolores Santos, nielegalna imigrantka z Meksyku, zatrudniona w zakładzie jako
sprzątająca, próbowała uciec schodami przeciwpożarowymi. Padał ulewny
deszcz. Metalowe stopnie były bardzo śliskie. W połowie drugiego piętra
obsunęła się jej noga. Upadła. Niemal natychmiast straciła przytomność. Błyskawicznie
wezwany ambulans zawiózł ją do kliniki Dr Coghena. W klinice stwierdzono
rozległy wylew krwi do mózgu, wskutek czego nastąpiło nieodwracalne
zniszczenie kory płatów czołowych i ciemieniowych, czyli mówiąc normalnym językiem,
jej mózg przestał funkcjonować. Komisja lekarska uznała Dolores Santos za
martwą. Ponieważ wedle ustaleń policji zmarła nie posiadała rodziny na
terenia USA, jej ciało zostało przekazane do dyspozycji kliniki Dr Coghena.
Informacja o tej sprawie ukazała się w kronice wypadków na 43-ej stronie Los
Angeles Times.
Gazeta nie podała jednak informacji, że ze względu na
nieuszkodzenie pnia mózgu, jej ciało udało się utrzymać przy „życiu”,
pomimo, iż sam mózg praktycznie rzecz biorąc był martwy.
W chwili wypadku Dolores Santos miała dziewiętnaście lat.
* * * * *
Richard McLean
ma obecnie cztery miesiące. Jest zdrowym i ładnym dzieckiem, ale na pewno nie
można go nazwać dzieckiem typowym. Historia jego przyjścia na świat
ujawniona trzy tygodnie temu przez dziennikarza Chrystiana Colberga, specjalizującego
się w tematyce medycznej, odbiła się szerokim echem w Stanach Zjednoczonych.
Wielebny James Mathesius, przywódca Amerykańskiego Kościoła
Metodystów, nazwał tę sprawę najczarniejszą kartą w historii XX-go wieku.
Z kolei doktor Isaac Smirnoff jr. , prezes Kalifornijskiego Stowarzyszenia
Lekarzy Ginekologów, uznał narodziny małego Richarda na dowód na to, iż współczesna
medycyna wyzwoliła się już z „niewolnictwa fizjologii”.
Richard McLean jest kolejnym „dzieckiem z probówki” do
których obecności wśród nas zdążyliśmy się już przyzwyczaić. Czemu więc
ta historia spowodowała takie poruszenie opinii publicznej, porównywalne ze
wstrząsem po przeszczepieniu serca przez doktora Barnarda? W zasadzie należało
się takiej historii spodziewać. Ze ściśle medycznego punktu widzenia nie
stanowi ona żadnego przełomu.
Musimy się cofnąć do kwietnia 1988 roku. W klinice doktora
Coghena przebywała wówczas Joan McLean, trzydziestoczteroletnia żona przedsiębiorcy
budowlanego. Byli małżeństwem od dziesięciu lat. Powodziło im się więcej
niż dobrze, ale nie mogli mieć dzieci. Pani McLean była bezpłodna. Diagnoza
jednoznaczna: Zespół Ashermana (zarośnięcie jamy macicy), zaś dziecko stawało
się powoli jej obsesją. Jeszcze kilkanaście lat temu jedynym wyjściem byłaby
adopcja. Obecnie istnieje inne rozwiązanie - pobranie komórki jajowej, zapłodnienie
in vitro, a następnie wszczepienie embrionu innej kobiecie. Zabieg
skomplikowany, a co za tym idzie bardzo kosztowny, ale państwu McLean powodziło
się przecież doskonale. Klinika Dr Coghena specjalizuje się właśnie w tego
typu zabiegach. Przed przybyciem Joan McLean, przeprowadzono tam z pełnym
sukcesem już dwadzieścia cztery takie zabiegi.
W tym momencie w klinice pojawiła się niespodziewanie
wspomniana na wstępie Dolores Santos. Jej obecność, a raczej obecność jej
ciała, Dr Coghen postanowił wykorzystać do arcyciekawego jego zdaniem
eksperymentu medycznego. Dziewiętnastoletnia, uznana za martwą Meksykanka, miała
urodzić żywe, zdrowe i normalne dziecko.
„-Mogłem oczywiście nikogo o nic nie pytać. Po prostu
wszczepić embrion i nie mówić o tym małżeństwu McLean. Dla nich zupełnie
wystarczyłaby informacja, że zapłodnienie in vitro i transfer embrionu były
udane. W końcu miewamy też czasami do czynienia z „nosicielkami”
anonimowymi. Ale nigdy nie brałem takiej możliwości pod uwagę. Uważam, że
taki postępek byłby sprzeczny z moją etyką zawodową i głęboko
niemoralny.”- powiedział Dr Coghen podczas konferencji prasowej -„strona
techniczna nie była problemem, pozostawało mi tylko przekonać dawców, państwa
McLean, o celowości takiego rozwiązania”.
To ostatnie przyszło Coghenowi nadspodziewanie łatwo. Małżeństwo
McLean było zamożne, co nie oznacza rozrzutne. Najkosztowniejsze w tego typu
zabiegach jest honorarium dla kobiety, która niejako „w zastępstwie” ma
urodzić genetycznie obce jej dziecko. „Wynajęcie brzucha” kosztuje obecnie
od 10 do 15 tysięcy dolarów. Dr Coghen zaproponował rozwiązanie pozwalające
na uniknięcie tych kosztów. Centralna postać przetargu, Dolores Santos, siła
rzeczy nie miała nic do powiedzenia. Jej „doczesna powłoka” została matką
nosicielką.
„-Moja siostra miała pewne wątpliwości, sądziła, że
dziecko może urodzić się kalekie, ale doktor Coghen ją przekonał. Poza tym
bała się, że dziewczyna mogła mieć różne choroby. Rozumie Pan, to przecież
była Meksykanka. No ale w końcu się zgodziła. Ostatecznie zadecydował
Charles. (mąż Joan McLean - przyp. aut.) To w końcu duża oszczędność.
Zupełnie nie rozumiem czemu rozdmuchano tą historię. W końcu nikomu nie stała
się krzywda. Dziecko jest zdrowe. Chyba normalne, że chcieli zaoszczędzić.”
-powiedziała dziennikarzowi Dorothy Links, siostra Joan.
Płód rozwijał się normalnie i mały Richard miałby
zapewne całkiem zwyczajną rodzinę, gdyby nie dwa tragiczne wydarzenia. W
maju, podczas narady w swojej firmie, Charles McLean doznał zawału serca i
zmarł po kilku godzinach.
„-Joan przeżyła to strasznie. Postarzała się o klika
lat. Zostało jej już tylko to nienarodzone dziecko. Codziennie przychodziła
do kliniki, siadała koło tej Meksykanki i patrzyła na jej brzuch. Boże, jak
ona się cieszyła kiedy zaczął kopać. Od początku wiedziała, że to będzie
chłopiec. Matki to czują.” - wspomina Dorothy Links.
Właśnie w drodze do kliniki czerwony Dodge pani McLean
zderzył się z 20-to tonową ciężarówką. Joan zginęła na miejscu.
Policja uznała to za nieszczęśliwy wypadek, spowodowany
brakiem dostatecznej uwagi obojga kierowców. Wielebny James Mathesius nazwał
to nieuniknioną karą za łamanie praw boskich i przestrogę dla tych, którzy
chcieliby podążać tą drogą.
Dr Coghen kategorycznie zaprzecza jakoby kierowała nim chęć
zysku.
„-McLeanowie zapłacili mi tylko za sam zabieg. Zresztą
utrzymanie ciała Dolores Santos kosztowało mnie prawie czterdzieści tysięcy
dolarów. Te koszta poniosłem wyłącznie ja. Nie żałuję tych pieniędzy.
Eksperyment zakończył się sukcesem, który otwiera zupełnie nowe perspektywy
przed współczesną medycyną.
Kościół Metodystów wniósł oskarżenie przeciwko
doktorowi Coghenowi o bezczeszczenie zwłok. Zapowiada się interesujący
proces.
W starożytnym Rzymie, imię Postumus zarezerwowane było dla
chłopca, który urodził się już po śmierci swojego ojca. Ale Richard McLean
jest potrójnym pogrobowcem. W chwili jego przyjścia na świat nie żył jego
ojciec, jego genetyczna matka, a kobieta która go urodziła, była w zasadzie
martwa jeszcze przed jego poczęciem. Ich syn na razie o niczym nie wie.
Koniec